KONIEC HISTORII (*)

Bartek Witkowski [*]
Bartek Witkowski "Szprotka", 27.08.2008 r. - 22.11.2012 r.

Koniec historii
"Tę astronomiczną kwotę prawie 1 miliona złotych zebraliśmy nieprawdopodobnie szybko, bo w 2 tygodnie i 15 sierpnia byliśmy już gotowi. Jednak ostateczną zgodę na przyjęcie do Kliniki Grosshadern w Monachium dostaliśmy dopiero 17.09. Do tego czasu stan Bartek dramatycznie się pogorszył. 19.09 zameldowaliśmy się w Klinice i od razu na Intensywnej Terapii. Przylecieliśmy z wielką nadzieją, że transplantacja serca uratuje życie naszemu dziecku. Przez tydzień lekarze starali się ustabilizować synka, ale niestety wieczorem 25.09 doszło do zatrzymania krążenia i konieczna była reanimacja i resuscytacja. Bartek bardzo szybko zareagował na podane leki, został zaintubowany i uśpiony. Na drugi dzień podczas zakładania wejścia centralnego lekarz przez przypadek przebił opłucną i doszło do krwotoku. Pomimo tego 27.09 Bartek stabilnie zniósł zaplanowane wcześniej cewnikowanie serca. Jego celem było zmierzenie oporów płucnych niezbędnych do wpisania synka na listę do przeszczepu serca. Dzięki uporowi profesora Malca podczas cewnikowania wykonano również ASD ( niewielki otwór miedzy przedsionkami) w który wstawiono stent, żeby się nie zamknął. Zabieg ten wykonano w zamian za asystę Berlin Heart, aby zyskać na czasie, zanim pojawi się dawca organu. W stanie Bartka implantacja Berlin Heart była niemożliwa. Jednak po dwóch dniach stent wypadł z ASD i utknął w tętnicy płucnej:-(( a sam ubytek szybko się zamknął. I całą operację trzeba było wykonać od nowa. Bartek i tym razem bez najmniejszych problemów poradził sobie. Jego stan szybko się poprawiał i już dwa dni później można było go ekstubować. Z samodzielnym oddychaniem radził sobie coraz lepiej, ale z niepokojem zauważyliśmy, że synek nas nie rozpoznaje:-(( Wykonano więc szereg badań neurologicznych ( tomograf, rezonans magnetyczny i EEG) które potwierdziły nasze obawy. Diagnoza była jednoznaczna: ze względu na ciężki stan neurologiczny synek nie może być wpisany na listę oczekujących na przeszczep serca. To był koniec naszych marzeń:-(( Bez nowego serca Bartek nie przeżyje. Od tej pory chcieliśmy tylko jednego: wrócić do Polski. Udało się to ostatecznie 15.11. W czwartek lotniczym transportem sanitarnym Bartulek został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach -Ligocie i przyjęty na oddział Intensywnej Terapii. Nasz mały bohater podróż do domu zniósł bardzo dzielnie, ale w nocy ją "odchorował". Musiał być znów reanimowany, ale jeszcze do nas wrócił...lekarze otoczyli Bartka troskliwą opieką i walczyli do końca o jego życie. Niestety po 7 dniach w kolejny czwartek 22.11 po kolejnej, tym razem półgodzinnej reanimacji jego wyczerpane serducho zatrzymało się już na zawsze. [*]" - Iga, mama Bartka

projektowanie stron internetowych szczecin
Fundacja Oliwia ul. Św. Jakuba 4 , 70-543 Szczecin / fb.com/fundacjaoliwia